2013-10-22

Agresja smyczowa

Witajcie,

Dzisiaj o tym, jak to czasem terminologia fachowa utrudnia życie i jak Pańcię wczoraj oświeciło.

Agresja smyczowa - tak :) my to mamy... Celowo piszę MY, ponieważ zjawisko to nie dotyczy tylko psa. Jak już tak poczytałam podstawy to powiem nawet, że dotyczy bardziej człowieka i jego zachowania, niż samego psa. Ale po kolei...

Co to jest?

W dużym uproszczeniu oznacza ona, że pies będący na smyczy zareaguje agresją na określony bodziec (np. innego psa albo przechodzącego obok człowieka), podczas gdy przebywając luzem ten sam obiekt by zignorował lub zareagował na niego przyjaźnie.

Na forum Świat Psów znalazłam całkiem fajną pigułkę o tym, z czym to się je. Można poczytać cały wątek, jeśli ktoś ma ochotę.

"Jak to się dzieje, że pies będący na smyczy jest agresywny, a bez smyczy – nie?
Przyjrzyjmy się temu co się dzieje, gdy pies jest na smyczy?
Po pierwsze – pies na smyczy ma stale poparcie swojego przewodnika. Doskonale czuje, że na drugim końcu smyczy wisi człowiek, który jest jego zapleczem. Dlatego jest znacznie bardziej pewny siebie niż wtedy, gdy biega luzem.
Po drugie – pies na smyczy ma znacznie ograniczoną możliwość ruchu. Nie może odbiec na większą odległość, nie może swobodnie minąć innego psa idąc po łuku, znajduje się niejako w sytuacji przymusowej.
Po trzecie – napięta smycz działa jak „telegraf” przenoszący idealnie emocje człowieka na psa. Pies doskonale wyczuwa nasze zdenerwowanie i napięcie. Jest przekonany, że na pewno będzie się działo coś niezwykłego, skoro człowiek napiął smycz i trzyma ją kurczowo.
Po czwarte – napięcie smyczy powoduje, że głowa psa niezależnie od jego woli jest uniesiona wysoko, a pies zupełnie automatycznie przyjmuje postawę odczytywaną przez innego psa jako grożąca, prowokacyjna, zachęcająca do konfrontacji.
Po piąte – standardowa reakcja przewodnika polegająca na skróceniu i napięciu smyczy w momencie gdy w pobliżu pojawia się inny pies jest bodźcem warunkowym będącym rodzajem alarmu. Pies uczy się, że konfrontacja jest blisko i należy się przygotować do „walki”.

Agresja smyczowa pojawia się częściej u niekastrowanych samców niż u suk, chociaż i suki potrafią wykazywać ten rodzaj zachowania.

Jeśli nie chcesz, żeby Twój pies będąc na smyczy reagował agresywnie na inne psy przechodzące w pobliżu postaraj się zmienić kilka rzeczy.
1. Widząc innego psa, którego się obawiasz – zawróć, zmień trasę, obejdź go dużym łukiem, nie stawiaj psa w sytuacji, w której zdenerwuje się tak, że nie będzie w stanie opanować emocji.
2. Jeśli jest za późno na taką reakcję – odmów swojemu psu oparcia. Po prostu rzuć smycz i odejdź szybkim krokiem od psa. Możesz go zawołać, ale nie wracaj po niego. Bardzo rzadko się zdarza, żeby pies wybrał awanturę, zamiast bezpiecznego azylu przy Tobie. To samo powinien zrobić właściciel drugiego psa. W przeciwnym razie ta strategia może być nieskuteczna
3. Jeśli pozwalasz psom będącym na smyczy obwąchać się – zrób wszystko, żeby smycz
4. Jeśli nie jesteś pewien czy spotkanie z psem nie zakończy się awanturą – nie napinaj smyczy, nie unoś głowy psa w górę. Zacznij „śpiewać do smyczy” - nuć głupią piosenkę, nawet jeśli to będzie: „Jaś na święta miał wysypkę”. To pozwoli Ci utrzymać spokój ducha i nie wpadać w panikę.
5. Staraj się zapewnić Twojemu psu jak najwięcej spotkań ze zrównoważonymi psami. Im więcej zabaw i dobrych kontaktów społecznych będzie miał Twój pies – tym lepiej będzie się zachowywał podczas spotkań z obcymi psami.
6.Jeśli Twój pies nie jest reproduktorem – WYKASTRUJ GO! To akt miłosierdzia i rozsądku wobec psa. Często problemy z agresją rozwiązuje się łatwiej, gdy spada poziom testosteronu."

Jak to wygląda u nas?

W przypadku Sensi trudno mi sobie przypomnieć, kiedy problem się tak naprawdę zaczął. I wydaje mi się, że słowo agresja jest tutaj trochę nieodpowiednie. A już Wam tłumaczę dlaczego...

Sensi od pierwszych momentów z nami była socjalizowana z innymi psami, ludźmi itd. Biorąc psa takiej, a nie innej rasy bardzo wzięliśmy sobie do serca jej edukację i socjalizację - a przynajmniej tak nam się wtedy wydawało. Szybko zauważyliśmy, że nasza panna jest typem podwórkowego łobuza, czy jak kto woli herszta bandy. Taki, jak to się mówi, przywódca stada. Jest typem dominatorki i tyle, do tego uparta i cwana. 
Jako właścicielce rozpieszczonego psa - tak, przyznaje się bez bicia ;) - trudno mi znaleźć nasze błędy popełnione w przeszłości. Tym bardziej, że uczyliśmy się dopiero. U nas dochodził fakt, że Sensi przebywała przez dużą część dnia z rodzicami, którzy o wychowaniu psa i behawiorystyce nie mają pojęcia ŻADNEGO. 

Niemniej jednak problem w pewnym momencie zauważyliśmy i mamy świadomość, że jego korygowanie może zająć trochę czasu.
Sensi, widząc psa reaguje mniej więcej tak, jak na zdjęciu poniżej :



Jest po prostu start i ona koniecznie musi się z psem przywitać, powąchać, a czasem właśnie zaczyna kłapać i warczeć. Nie reaguje wtedy na komendy, parówki, zabawki... Klapki na oczach i obcy pies w głowie. Jest to bardzo uciążliwe, szczególnie w miejscach, gdzie jest większe prawdopodobieństwo spotkania ludzi z nowymi, jeszcze nie obwąchanymi psami. Próby odciągnięcia Sensi od psa skutkują najczęściej tym, że zaczyna ona atakować tego drugiego. Tak samo zaczyna "świrować", jeśli nie pozwalamy jej podejść i się przywitać z nowym przybyszem. Zorientowaliśmy się, że problem pojawia się, kiedy Sensi jest na smyczy. Puszczona luzem, w grupie psów małych i dużych, zachowuje się całkiem spokojnie. Nadal chce dominować, ale jest w miarę opanowana. Oczywiście zdarzają się spięcia, ale w grupie psów jest to rzecz normalna i często polegają one po prostu na ustaleniu porządku w stadzie. 
Problem ten jest dla nas o tyle trudny, że często nawet kiedy my próbujemy psa korygować, to właściciel tego drugiego zwierza sprawy nie ułatwia. Bardzo często nawet utrudnia, a najczęściej robi raban i kończy tekstem, że to amstaff i one są agresywne, bo tak lub czymś w tym rodzaju. 

Ostatnio trochę zaczęłam sie przyglądać Sensi podczas spotkań z innymi psami, zaczęłam znów coś tam czytać, starałam się utrzymywać luźną smycz itd. Ale nie zawsze to działało. No więc oczywista oczywistość - coś jeszcze robię nie tak, jak należy. No to komputer, internet i szukamy materiałów...
jak nauczyć psa chodzenia przy nodze, jak skupić uwagę psa, chodzenie na luźnej smyczy, dlaczego twój pies cię nie słucha... itd. itd. 

A wczoraj mnie olśniło :D

Wogóle całkiem fajny zbieg okoliczności.
No bo Pańcia doskonale wie, że problem jest, że problem nie tyle z psem, co z Pańcią jest, że to się da skorygować, że wiemy kiedy i jak problem funkcjonuje i że coś tam świta, jak go naprawić. Ale wszytko to takie  o tyle, o ile.

Wczorajszy popołudniowy spacer :)
Pańcia ubiera się wygodnie, pakuje pełne kieszenie zakupionych dla Sensi psiowych ciasteczek, ubiera wygodnie psa - tym razem zrezygnowałam z kantara. Głównie dlatego, że czasami więcej czasu zajmuje odwiedzenie Sensi od rycia nosem w celu ściągnięcia owego narzędzia tortur. No więc ubrane, zaopatrzone i z mocnym postanowieniem poprawy wylazły na spacer. Na wybieg jako tako, bez bliskich spotkań trzeciego stopnia. Sensi pobiegała, trochę poćwiczyłyśmy chodzenie przy nodze, przywołanie i takie tam standardowe. No i czas leźć do domu.
I w drodze powrotnej miałyśmy okazję testingu, nawet trzykrotnego, tego mocnego postanowienia poprawy. Poszło dobrze, aczkolwiek nie idealnie.
Po pierwsze... widzimy psa wcześniej, to siadamy kuper w miejscu. No i pewnie, że Sensi wcale nie ma na to ochoty. Wtedy nie napinam smyczy, tylko chwytam obrożę, komenda "siad" - czasem trzeba powtórzyć i pomóc, bo trudno ją uspokoić. Komenda "zostań" i wytrzymanie. Jeśli widzę, że trochę sie uspokoiła, to ruszamy w stronę psa. Zazwyczaj kończy się to ponownym wyrywaniem, więc powtarzamy całą akcję. Staram się reagować, zanim Sensi całkiem napnie smycz. Jak się uspokoi, to w nagrodę idziemy bliżej psa. 
Wczoraj powtórzyłam ten proces trzykrotnie, każdym razem tak samo i za każdym razem Sensi, owszem podekscytowana, przywitała się z psami bez scen. A wręcz była zaskoczona, bo tym razem to inne psy robiły raban, panikowały itd. Dobra tych trzech Chihuahua nie winię ;) mogły się Sensi wystraszyć ;) i narobiły przy tym rabanu, jakby je kto ze skóry obdzierał. Zaskoczenie Sensi w tym momencie - bezcenne. I kolejny sukces - nie próbowała pokazać kto rządzi, a wręcz unikała kontaktu.
Za takie zachowanie oczywiście wielki aplauz i nagroda :D

No i tak wróciłyśmy do domu w świetnych nastrojach. Tym bardziej, że Pańcia zauważyła pozytywną reakcję innych ludzi. Ludzie zwracają uwagę na to, czy próbujesz spokojnie korygować swojego psa, czy dajesz za wygraną i odchodzisz, szarpiąc się z psem. Nie wiem, czy to mentalność Czechów i ich większa świadomość psiej psychiki, ale byłam zachwycona sytuacją. Pewien młody chłopak widząc, że koryguję Sensi (bo z burczeniem zaczęła ciągnąć w stronę jego psa) zatrzymał się, posadził swojego zwierzaka i poczekał z uśmiechem, aż się uspokoimy i spokojnie przejdziemy :)
Starsza pani z kundelkiem też poczekała, aż uda mi się Sensi opanować, po czym podeszła i psy mogły się spokojnie przywitać i powąchać. Normalnie jestem taką postawą ZACHWYCONA!

Ale do rzeczy... No i wróciłyśmy całe szczęśliwe do domu, Pańcia siada do komputera, a tu na fejsbuczku jedna pani zoopsycholog pisze o tym, jak często zauważa u ludzi złe nawyki prowadzenia psów na smyczy, które prowadzą m.in. do AGRESJI SMYCZOWEJ :D No i jak Pańcia zobaczyła ten termin "agresja smyczowa" to ją olśniło. Nie dlatego, że nie wiedziała jaki jest problem. Po prostu nie znałam terminologii i nie byłam w stanie znaleźć jakichś konkretnych materiałów, które pomogą mi wypracować metodę dla nas :D A teraz taa daaa... wpisuję i JEST! Akurat w dniu, kiedy sobie wypróbowałyśmy coś tam swojego, co jak się okazuje działa :)


A wystarczyło po prostu przestać "uciekać" od problemu, a zacząć go naprawiać :)
Przyznaję również, że do "spięcia pośladów" zainspirowali mnie inni - młodzi ludzie z dzieckiem w drodze, którzy mają pod opieką 2 dorosłe Pitbulle Red Nose i łamią wszelkie stereotypy. 

Zapraszam na ich profil FB Pit Bull Fokus i renifer Red
Naprawdę warto!

Pozdrawiamy :)





4 komentarze:

  1. Chciałabym nominować Was do nagrody Liebster Blog Award.
    Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów jeszcze nie rozpropagowanych na tyle, na ile zasługują, czyli o mniejszej liczbie obserwatorów niżbyśmy chcieli, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
    1.Najniebezpieczniejsza sytuacja jaka Cię spotkała?
    2.Gdybyście mogli zmienić jedną rzecz na świecie - co by to było?
    3.Z jakiego osiągnięcia jesteście najbardziej dumni?
    4.Skąd czerpiecie swoją wiedzę na temat psów?
    5.Jakie jest Wasze wspólne największe marzenie?
    6.Co sprawia że pies jest Wam tak bliski?
    7.Najmilsze wspomnienie do którego często wracacie?
    8.Najzabawniejsza sytuacja z psem jaka Was spotkała?
    9.Jak wyobrażacie sobie psa idealnego?
    10.Jaki wg Was powinien być idealny przewodnik psa?
    11.Jak wygląda Wasz dzień z psem?

    OdpowiedzUsuń
  2. u nas po mieście łazi baba z kundlem co sie do wszystkich z zębami... myślę, że pies i jego zachowanie mówią o właścielu

    pozdrawiam i zapraszam
    http://czerwonafilizanka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nominuję Cie do Liebster Blog Award. Jeśli byłaś już nominowana, to fajnie, jakbyś odpowiedziała tez na moje pytania;)
    Pytania znajdziesz u mnie:
    mojepsieszalenstwo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. brawo! super, że tak ćwiczysz ze swoim psem, o to właśnie chodzi aby pies nauczył się witać 'na spokojnie' bo w innym wypadku każesz mu zrobić 'siad'.
    ps. w punkcie 3 nie dokończyłaś zdania :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń