2014-09-09

Pradziad

Tak, tak... nadal żyjemy i mamy się całkiem dobrze.
Nie było Nas tu dłuższy czas. Im dłuższy, tym trudniej było zabrać się za pisanie. 
Przede wszystkim kuleją fotki, bo cierpimy na braki sprzętowe. Sporo się u Nas pozmieniało od ostatniego wpisu. Osoby, które śledzą nasz fanpage na FB mają więcej szczęścia, bo tam co jakiś czas lądują jakieś fotki z telefonu itp. Jeśli więc macie ochotę, to zapraszamy równiez na Sensi The Amstuff na FB. 

Ale, ale... do rzeczy... Dzisiaj o Pradziadku :)



Wszechwiedząca Wiki pisze tak: 
Pradziad (Praděd) – najwyższy szczyt o wysokości 1491 m n.p.m. w paśmie górskim Wysokiego Jesionika, w Czechach. Najwyższy szczyt Śląska Czeskiego, Górnego Śląska i Moraw, a zarazem najwyższy szczyt Sudetów Wschodnich oraz szósty w całym paśmie Sudetów. 

Wieża na szczycie góry Pradziad
Obecną wieżę retransmisyjną RTV na Pradziadzie poprzedzała wieża kamienna, na której były umieszczone anteny paraboliczne. Konstrukcja ta jednak nie była w stanie pomieścić kolejnych urządzeń, wobec czego przestała spełniać swoją rolę, dlatego podjęto budowę betonowej wieży nadajnika o wysokości 162 metrów (aktualnie, w wyniku wymiany anteny, jest to wysokość 145,5 metra).

Budowę rozpoczęto w 1968 od wybudowania drogi dojazdowej na szczyt, a w 1977 rozpoczęto właściwą budowę wieży, którą zakończono w 1983.
Budowla przypomina startującą rakietę kosmiczną, zaprojektował ją m.in. Jan Liška.

W wieży oprócz urządzeń przekaźnikowych mieści się hotel Praděd wraz z restauracją oraz stacja meteorologiczna.

Natomiast na wysokości 1563 m n.p.m. znajduje się oszklony taras widokowy (wjazd windą). Przy dobrej widoczności dalekie widoki od Śnieżki na zachodzie aż po Tatry na wschodzie, Małą Fatrę na południowym wschodzie oraz Masyw Schneeberga w austriackich Alpach na południu.

Tym razem wybraliśmy się bez psów i w sumie zrobiliśmy błąd. Z informacji, jakie mieliśmy wynikało, że podejscia szlakiem, który wybraliśmy będą zbyt trudne (troche wspinania, drabinki itp.). Okazało się jednak, że szlak żółty został dostosowany do potrzeb turystów, pojawiło się dużo nowych kładek, drabinek zrobionych z bali i wiele innych ułatwień. Okazało się, że z niewielką pomocą Sensi spokojnie dałaby sobie radę na szlaku żółtym - trzeba by ją tylko podsadzić w kilku miejscach.

Ale po kolei.
Wystartowaliśmy z Karlovej Studanki - pięknego miasteczka, które również jest warte uwagi. W lecie wygląda pięknie, a w zimie musi tam być bajecznie. Wystarczy wpisać w Google i przejść na grafikę, a będziecie wiedzieć o czym mówię. W tym miejscu można się zakochać! Niestety wybraliśmy się trochę późno i po zejściu zapadał już mrok. Z pewnością jednak wrócimy na Pradziada i do Karlovej.

Dodatkowa opcja - asfaltówką z parkingu. Ale najpewniej najmniej ciekawa trasa. https://goo.gl/maps/Amvdm


My podjechaliśmy w trochę inne miejsce i darmowy parking, z którego od razu wchodzimy na szlak turystyczny żółty i niebieski. Lokalizacja na mapce: https://goo.gl/maps/Xz0ST


http://mapy.cz/s/cM1G


Wystarczy dosłownie przejść na drugą stronę ulicy i już jesteśmy na szlaku. Idziemy wzdłuż koryta rzeki Bila Opava.



W stronę "do góry" wybraliśmy szlak żółty, "w dół" szlak niebieski. I musze tu uprzedzić, że żółtym lepiej wchodzić, niż schodzić. Jest to szlak dość wymagający, z trudniejszymi podejściami, ale za to bardziej efektowny. Wchodzili nim wszyscy - dorośli, starsi i dzieci, więc da się. Trzeba jednak mieć na uwadze warunki atmosferyczne, zachować trochę rozsądku i przede wszystkim pamiętać o odpowiednim obuwiu. Szlak miejscami prowadzi przez skałki i strumyki, gdzie podwójnie należy patrzeć pod nogi. 












Zółtym szlakiem wyskakujemy na Ovcarni i tam można się zatrzymać, zjeść i przenocować, jeśli ktoś sobie tak wymyśli. I stąd już mamy ok. 2-3 km asfaltówką na szczyt Pradziada. Łatwizna :) a do tego piękne widoczki.



Jak podaje Wiki, trasę kończycie na szczycie, pod wieżą TV. Macie tam do dyspozycji hotel, restaurację, taras widokowy na wieży (wjazd 80 koron czeskich za osobę, o ile dobrze pamiętam). 





W lecie spod wieży do Ovcarni można sobie zjechać na hulajnodze (jakoś 170 Kc taka przyjemność). 

Tak to mniej więcej wygląda - wyszperałam Wam filmik.



Jeśli nie zjeżdżacie do Ovcarni na hulajnodze, to piechotkiem schodzicie do skrzyżowania dróg i odbijacie w lewo na szlak niebieski (na Barborkę) i tędy już spokojnie schodzicie na parking. Szlak niebieski jest spokojny, dostępny dla wszystkich. Miejscami będziemy się przedzierać wąskimi ścieżkami, ale każdy spokojnie da sobie radę (czy to wchodząc, czy schodząc niebieskim szlakiem).

Jak widzicie Pradziad to świetna opcja na wycieczkę dla wszystkich. My polecamy gorąco miłośnikom psów. Musicie jednak pamiętać, że nie jesteście jedynymi osobami z czworonogami na szlaku i wskazane jest prowadzenie psiaka na smyczy. 

Czekamy na Wasze relacje z Pradziada, bądź innych czeskich gór.
My zaliczyliśmy również (z psami) dwa inne szczyty: Lysa Hora i Radhost - o czym może w kolejnym poście :) Muszę wygrzebać foty i odkurzyć temat.

Pozdrawiamy!

4 komentarze:

  1. oj już się martwiłam, że porzuciliście blogowanie! Dobrze Was czytać i widzieć!
    Piękne miejsce jak zwykle odwiedziliście, nic tylko podziwiać.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteśmy, jesteśmy i mam nadzieję wracamy do regularnych wpisów ;) Okres życiowych wariactw i modyfikacji się wyciszył, więc można myślenie na normalne tory zawrócić ;)

      Usuń
  2. Ojej, też byliśmy niedawno! http://piesoswiat.blogspot.com/2014/09/93-wyprawa-na-pradziada.html
    Byliśmy z psem i mimo, że szlak do najłatwiejszych nie należy, sucz dała radę i bawiła się całkiem nieźle ;-)
    Pozdrawiamy, Asia i Bona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super ;) Widzę, że tą samą trasą szliście :)

      Usuń