...czyli, jak się urlopujemy nad polskim morzem...
Urlop taki trochę przekładany z dnia na dzień, plany zmienione trochę z tego przekładania i dodatkowego czlonka rodziny na składzie, wszystko kompletnie bez planu = norma u nas...
I tak oto całą czwórką - 2 człowieki i 2 psy - wylądowaliśmy w Helu.
Pomijam, że bez planu znaczy bez załatwionego noclegu wylądowaliśmy o 22 na miejscu i weź tu teraz znajdź spanie?! Na ratunek przyszli nam niezastąpieni Irek i Ola, którzy w sieci wyszukali i wydzwonili spanie :) Nie wiem, jak to zrobili, ale spanie mamy i to w domu, gdzie normalnie nie przyjmuje się psów ;)
Także im wielkie podziękowania na samym początku :D
Pierwotnie miało być zwiedzanie wybrzeża, trochę tu, trochę tam... ale Hel nas oczarował! Zostajemy tu na cały urlop :D
I może nie ma tu aquaparku, mega wielkiej dyskoteki, molo jak w Sopocie, ale dla ludzi z psami miejscówa jest idealna! Małe miasto, obok lasy i piekna plaża. W lasach ścieżek i ścieżynek ile dusza zapragnie, można łazić z psem do znudzenia. W lesie cień, wiec i psom nie bardzo przeszkadza upał w środku dnia - wystarczy wziąć wodę i michę.
W czerwcu na plaży ludzi jak na lekarstwo. Sezon się zasadniczo jeszcze nie zaczął, więc zakazu dla psów nie ma. Nikt się nie czepia - wystarczy pilnować czworonoga i sprzątać po nim. Jak się ma dwa takie rodzynki jak my, to nie ma problemu ze znalezieniem miejca dla siebie, żeby psy nikomu nie przeszkadzały itp. Wszyscy zadowoleni, a psy najbardziej.
Na dziś mały wstęp, szersza relacja zapewne po urlopie ;)
Oczywiście
wakacyjny album dostępny jest na FB i tam znajdziecie wszystkie fotki.
Zapraszamy!