Taka maniunia byłam

To niesamowite, jak to nasze futro szybko rośnie!

Schronisko w Jastrzębiu-Zdroju

Znajdź nas na Facebooku. Cudowne psy czekają na dom!

Znajdź nas na Facebooku

Pełną gelerię fotek i aktualne aktualności znajdziecie na Facebooku!

Stowarzyszenie Boksery Niczyje

Zapraszamy do Naszych Przyjaciół - pomogli Olimpowi, Zarze, Tysonowi.

Bullterrier Tyson szuka domu

Najlepszy dom poszukiwany :).

2013-12-24

Merry Christmas!


Śnieeggguuuu u nas po kolana ;D

2013-12-23

Świąteczne porządki

Witajcie,
Długo Wam kazaliśmy czekać na kolejny post...
Nie znaczy to, ze nic się u nas nie działo, ale jakoś tak brak weny, zima też nie jest jakoś bardzo zachęcająca, widoków do fotek nie ma ;) Jak już jest fajna pogoda, to najczęściej w tygodniu - czyli szans na foty nie ma, bo z pracy się wraca już po ciemku. No ale, no ale...
Częściej pojawiamy się na FB, bo tam trochę szybciej i łatwiej wstawić jakiś mały update.

Przed świętami udało nam się wysłać dwa psiaki do nowych domów. Odyn - dzieciak jeszcze (9 miesięcy), był pod naszą opieką jakiś czas. Dzięki uprzejmości znajomego weterynarza, przebywał w kojcu "przyklejonym" do lecznicy za kompletną darmochę. Nie mogliśmy go wziąć do siebie, bo nie potrafił sam zostawać w domu - wył, szczekał i drapał, a do tego w obecności suczek odbierało mu rozumek :) Na wynajmowanym mieszkaniu niestety nie mogliśmy sobie na to pozwolić :( Ale chłopak miał codzienną opiekę, budę wypchaną kocami i poduchami, wdzianko nowiutkie (zakupione dla Sensi). Chłopaka zaszczepiliśmy i wykastrowaliśmy i pojechał pierdoła nad morze w okolice Ustki :) Ma naprawdę oddaną rodzinkę, która przez kilkanaście lat miała wcześniej suńkę amstaffkę - zakochani są w nim na zabój i niech tak już zostanie.

Przez 2-3 dni gościliśmy Odyna u siebie po zabiegu kastracji, żeby dupalek mu nie zmarzł po narkozie i się wszystko wygoiło. To było niezłe wyzwanie. Często kończyło się na przypinaniu Odyna na smyczy, bo wariat nawet w dniu zabiegu, po wybudzeniu biegał za Sensi i próbował przedłużyć gatunek ;) Na czym oczywiście cierpiały szwy.


Mina Odyna mówi sama za siebie ;) ale to jedyny sposób, żeby wariaty chwilę siedziały spokojnie :)
Dla ciekawych zapraszam na wydarzenie Odyna : Odyn ma dom!

Drugim psiakiem jest Tequila, która była na "tymczasie" u Oli, Adama i Korby. Tak naprawdę, to należą się im również mega podziękowania za opiekę nad Odynem. W tygodniu nadzorowała chłopaka Ola i Magda - właśnie!!! jeszcze Magda... ta od Klarysy vel Klary :) Też pomagała dziewczyna! To tez nie tak, że my tak wszystko sami :) No... Tak więc sporo osób pomagało, my w weekendy Odyna na spacerki itd. Po kastracji to głównie Wojt się z naszą dwójką "męczył", bo ja byłam na wyjeździe.

Ale wracając do Tequili... Dziewczyna dużo dobrego w życiu nie zaznała. Została odebrana właścicielowi z pokaleczoną od kolczatki szyją. Na szczęście trafiła w końcu do dobrego domu w okolicach Bielska-Białej i życzymy jej, żeby to już był ten najprawdziwszy i taki do końca.
Jeśli chcecie poczytać więcej o Tequili to zapraszam na FB : Tequila gdzie możecie już obejrzeć fotki z nowego domu.

A u nas kilka fotek ze wspólnego spaceru całej tej trójcy (wszystkie fotki, jak zwykle na FB : Klik:

Od lewej : Odyn, Sensi, Tequila

Tequila i Sensi

Odyn i Sensi

A żeby dopełnić psie towarzystwo, to na koniec Korba ;) Psiura Oli i Adama, kumpelka Sensi i najsłodszy pysior w mieście :) Staffordshire Bull Terrier w kolorze "blue" !

Fotki z naszego weekendowego spaceru (pełny album : korbielów - nie od miejscowości):





Pozdrawiamy ciepło i życzymy spokojnych przygotowań do najważniejszej kolacji w roku :)

2013-10-22

Agresja smyczowa

Witajcie,

Dzisiaj o tym, jak to czasem terminologia fachowa utrudnia życie i jak Pańcię wczoraj oświeciło.

Agresja smyczowa - tak :) my to mamy... Celowo piszę MY, ponieważ zjawisko to nie dotyczy tylko psa. Jak już tak poczytałam podstawy to powiem nawet, że dotyczy bardziej człowieka i jego zachowania, niż samego psa. Ale po kolei...

Co to jest?

W dużym uproszczeniu oznacza ona, że pies będący na smyczy zareaguje agresją na określony bodziec (np. innego psa albo przechodzącego obok człowieka), podczas gdy przebywając luzem ten sam obiekt by zignorował lub zareagował na niego przyjaźnie.

Na forum Świat Psów znalazłam całkiem fajną pigułkę o tym, z czym to się je. Można poczytać cały wątek, jeśli ktoś ma ochotę.

"Jak to się dzieje, że pies będący na smyczy jest agresywny, a bez smyczy – nie?
Przyjrzyjmy się temu co się dzieje, gdy pies jest na smyczy?
Po pierwsze – pies na smyczy ma stale poparcie swojego przewodnika. Doskonale czuje, że na drugim końcu smyczy wisi człowiek, który jest jego zapleczem. Dlatego jest znacznie bardziej pewny siebie niż wtedy, gdy biega luzem.
Po drugie – pies na smyczy ma znacznie ograniczoną możliwość ruchu. Nie może odbiec na większą odległość, nie może swobodnie minąć innego psa idąc po łuku, znajduje się niejako w sytuacji przymusowej.
Po trzecie – napięta smycz działa jak „telegraf” przenoszący idealnie emocje człowieka na psa. Pies doskonale wyczuwa nasze zdenerwowanie i napięcie. Jest przekonany, że na pewno będzie się działo coś niezwykłego, skoro człowiek napiął smycz i trzyma ją kurczowo.
Po czwarte – napięcie smyczy powoduje, że głowa psa niezależnie od jego woli jest uniesiona wysoko, a pies zupełnie automatycznie przyjmuje postawę odczytywaną przez innego psa jako grożąca, prowokacyjna, zachęcająca do konfrontacji.
Po piąte – standardowa reakcja przewodnika polegająca na skróceniu i napięciu smyczy w momencie gdy w pobliżu pojawia się inny pies jest bodźcem warunkowym będącym rodzajem alarmu. Pies uczy się, że konfrontacja jest blisko i należy się przygotować do „walki”.

Agresja smyczowa pojawia się częściej u niekastrowanych samców niż u suk, chociaż i suki potrafią wykazywać ten rodzaj zachowania.

Jeśli nie chcesz, żeby Twój pies będąc na smyczy reagował agresywnie na inne psy przechodzące w pobliżu postaraj się zmienić kilka rzeczy.
1. Widząc innego psa, którego się obawiasz – zawróć, zmień trasę, obejdź go dużym łukiem, nie stawiaj psa w sytuacji, w której zdenerwuje się tak, że nie będzie w stanie opanować emocji.
2. Jeśli jest za późno na taką reakcję – odmów swojemu psu oparcia. Po prostu rzuć smycz i odejdź szybkim krokiem od psa. Możesz go zawołać, ale nie wracaj po niego. Bardzo rzadko się zdarza, żeby pies wybrał awanturę, zamiast bezpiecznego azylu przy Tobie. To samo powinien zrobić właściciel drugiego psa. W przeciwnym razie ta strategia może być nieskuteczna
3. Jeśli pozwalasz psom będącym na smyczy obwąchać się – zrób wszystko, żeby smycz
4. Jeśli nie jesteś pewien czy spotkanie z psem nie zakończy się awanturą – nie napinaj smyczy, nie unoś głowy psa w górę. Zacznij „śpiewać do smyczy” - nuć głupią piosenkę, nawet jeśli to będzie: „Jaś na święta miał wysypkę”. To pozwoli Ci utrzymać spokój ducha i nie wpadać w panikę.
5. Staraj się zapewnić Twojemu psu jak najwięcej spotkań ze zrównoważonymi psami. Im więcej zabaw i dobrych kontaktów społecznych będzie miał Twój pies – tym lepiej będzie się zachowywał podczas spotkań z obcymi psami.
6.Jeśli Twój pies nie jest reproduktorem – WYKASTRUJ GO! To akt miłosierdzia i rozsądku wobec psa. Często problemy z agresją rozwiązuje się łatwiej, gdy spada poziom testosteronu."

Jak to wygląda u nas?

W przypadku Sensi trudno mi sobie przypomnieć, kiedy problem się tak naprawdę zaczął. I wydaje mi się, że słowo agresja jest tutaj trochę nieodpowiednie. A już Wam tłumaczę dlaczego...

Sensi od pierwszych momentów z nami była socjalizowana z innymi psami, ludźmi itd. Biorąc psa takiej, a nie innej rasy bardzo wzięliśmy sobie do serca jej edukację i socjalizację - a przynajmniej tak nam się wtedy wydawało. Szybko zauważyliśmy, że nasza panna jest typem podwórkowego łobuza, czy jak kto woli herszta bandy. Taki, jak to się mówi, przywódca stada. Jest typem dominatorki i tyle, do tego uparta i cwana. 
Jako właścicielce rozpieszczonego psa - tak, przyznaje się bez bicia ;) - trudno mi znaleźć nasze błędy popełnione w przeszłości. Tym bardziej, że uczyliśmy się dopiero. U nas dochodził fakt, że Sensi przebywała przez dużą część dnia z rodzicami, którzy o wychowaniu psa i behawiorystyce nie mają pojęcia ŻADNEGO. 

Niemniej jednak problem w pewnym momencie zauważyliśmy i mamy świadomość, że jego korygowanie może zająć trochę czasu.
Sensi, widząc psa reaguje mniej więcej tak, jak na zdjęciu poniżej :



Jest po prostu start i ona koniecznie musi się z psem przywitać, powąchać, a czasem właśnie zaczyna kłapać i warczeć. Nie reaguje wtedy na komendy, parówki, zabawki... Klapki na oczach i obcy pies w głowie. Jest to bardzo uciążliwe, szczególnie w miejscach, gdzie jest większe prawdopodobieństwo spotkania ludzi z nowymi, jeszcze nie obwąchanymi psami. Próby odciągnięcia Sensi od psa skutkują najczęściej tym, że zaczyna ona atakować tego drugiego. Tak samo zaczyna "świrować", jeśli nie pozwalamy jej podejść i się przywitać z nowym przybyszem. Zorientowaliśmy się, że problem pojawia się, kiedy Sensi jest na smyczy. Puszczona luzem, w grupie psów małych i dużych, zachowuje się całkiem spokojnie. Nadal chce dominować, ale jest w miarę opanowana. Oczywiście zdarzają się spięcia, ale w grupie psów jest to rzecz normalna i często polegają one po prostu na ustaleniu porządku w stadzie. 
Problem ten jest dla nas o tyle trudny, że często nawet kiedy my próbujemy psa korygować, to właściciel tego drugiego zwierza sprawy nie ułatwia. Bardzo często nawet utrudnia, a najczęściej robi raban i kończy tekstem, że to amstaff i one są agresywne, bo tak lub czymś w tym rodzaju. 

Ostatnio trochę zaczęłam sie przyglądać Sensi podczas spotkań z innymi psami, zaczęłam znów coś tam czytać, starałam się utrzymywać luźną smycz itd. Ale nie zawsze to działało. No więc oczywista oczywistość - coś jeszcze robię nie tak, jak należy. No to komputer, internet i szukamy materiałów...
jak nauczyć psa chodzenia przy nodze, jak skupić uwagę psa, chodzenie na luźnej smyczy, dlaczego twój pies cię nie słucha... itd. itd. 

A wczoraj mnie olśniło :D

Wogóle całkiem fajny zbieg okoliczności.
No bo Pańcia doskonale wie, że problem jest, że problem nie tyle z psem, co z Pańcią jest, że to się da skorygować, że wiemy kiedy i jak problem funkcjonuje i że coś tam świta, jak go naprawić. Ale wszytko to takie  o tyle, o ile.

Wczorajszy popołudniowy spacer :)
Pańcia ubiera się wygodnie, pakuje pełne kieszenie zakupionych dla Sensi psiowych ciasteczek, ubiera wygodnie psa - tym razem zrezygnowałam z kantara. Głównie dlatego, że czasami więcej czasu zajmuje odwiedzenie Sensi od rycia nosem w celu ściągnięcia owego narzędzia tortur. No więc ubrane, zaopatrzone i z mocnym postanowieniem poprawy wylazły na spacer. Na wybieg jako tako, bez bliskich spotkań trzeciego stopnia. Sensi pobiegała, trochę poćwiczyłyśmy chodzenie przy nodze, przywołanie i takie tam standardowe. No i czas leźć do domu.
I w drodze powrotnej miałyśmy okazję testingu, nawet trzykrotnego, tego mocnego postanowienia poprawy. Poszło dobrze, aczkolwiek nie idealnie.
Po pierwsze... widzimy psa wcześniej, to siadamy kuper w miejscu. No i pewnie, że Sensi wcale nie ma na to ochoty. Wtedy nie napinam smyczy, tylko chwytam obrożę, komenda "siad" - czasem trzeba powtórzyć i pomóc, bo trudno ją uspokoić. Komenda "zostań" i wytrzymanie. Jeśli widzę, że trochę sie uspokoiła, to ruszamy w stronę psa. Zazwyczaj kończy się to ponownym wyrywaniem, więc powtarzamy całą akcję. Staram się reagować, zanim Sensi całkiem napnie smycz. Jak się uspokoi, to w nagrodę idziemy bliżej psa. 
Wczoraj powtórzyłam ten proces trzykrotnie, każdym razem tak samo i za każdym razem Sensi, owszem podekscytowana, przywitała się z psami bez scen. A wręcz była zaskoczona, bo tym razem to inne psy robiły raban, panikowały itd. Dobra tych trzech Chihuahua nie winię ;) mogły się Sensi wystraszyć ;) i narobiły przy tym rabanu, jakby je kto ze skóry obdzierał. Zaskoczenie Sensi w tym momencie - bezcenne. I kolejny sukces - nie próbowała pokazać kto rządzi, a wręcz unikała kontaktu.
Za takie zachowanie oczywiście wielki aplauz i nagroda :D

No i tak wróciłyśmy do domu w świetnych nastrojach. Tym bardziej, że Pańcia zauważyła pozytywną reakcję innych ludzi. Ludzie zwracają uwagę na to, czy próbujesz spokojnie korygować swojego psa, czy dajesz za wygraną i odchodzisz, szarpiąc się z psem. Nie wiem, czy to mentalność Czechów i ich większa świadomość psiej psychiki, ale byłam zachwycona sytuacją. Pewien młody chłopak widząc, że koryguję Sensi (bo z burczeniem zaczęła ciągnąć w stronę jego psa) zatrzymał się, posadził swojego zwierzaka i poczekał z uśmiechem, aż się uspokoimy i spokojnie przejdziemy :)
Starsza pani z kundelkiem też poczekała, aż uda mi się Sensi opanować, po czym podeszła i psy mogły się spokojnie przywitać i powąchać. Normalnie jestem taką postawą ZACHWYCONA!

Ale do rzeczy... No i wróciłyśmy całe szczęśliwe do domu, Pańcia siada do komputera, a tu na fejsbuczku jedna pani zoopsycholog pisze o tym, jak często zauważa u ludzi złe nawyki prowadzenia psów na smyczy, które prowadzą m.in. do AGRESJI SMYCZOWEJ :D No i jak Pańcia zobaczyła ten termin "agresja smyczowa" to ją olśniło. Nie dlatego, że nie wiedziała jaki jest problem. Po prostu nie znałam terminologii i nie byłam w stanie znaleźć jakichś konkretnych materiałów, które pomogą mi wypracować metodę dla nas :D A teraz taa daaa... wpisuję i JEST! Akurat w dniu, kiedy sobie wypróbowałyśmy coś tam swojego, co jak się okazuje działa :)


A wystarczyło po prostu przestać "uciekać" od problemu, a zacząć go naprawiać :)
Przyznaję również, że do "spięcia pośladów" zainspirowali mnie inni - młodzi ludzie z dzieckiem w drodze, którzy mają pod opieką 2 dorosłe Pitbulle Red Nose i łamią wszelkie stereotypy. 

Zapraszam na ich profil FB Pit Bull Fokus i renifer Red
Naprawdę warto!

Pozdrawiamy :)





2013-10-21

Niedziela w górach

Witajcie ;)

Jako, że doszliśmy (wszyscy) do siebie po sterylizacji i wreszcie można bez obaw ruszyć tyłki, to korzystając z ostatnich podrygów pięknej jesiennej pogody, ruszyliśmy nasze zasiedziane cztery litery w góry :) Łoooo matko, gdzie my w tym roku nie mieliśmy wleźć i ile szczytów zaliczyć... poezja... W każdym bądź razie udało się choć raz! Wdrapaliśmy się na Baranią Górę. 

Dla ścisłości, żeby było wiadomo o czym mowa...

Barania Góra - kopulasty szczyt o wysokości 1220 m n.p.m. w południowo-wschodniej części Beskidu Śląskiego, drugi (po Skrzycznem) pod względem wysokości szczyt tego pasma. Jednocześnie jest najwyższym szczytem polskiej części Śląska Cieszyńskiego i polskiego Górnego Śląska. 

Położenie
Góra leży na granicy powiatów cieszyńskiego i żywieckiego. Szczyt znajduje się na terenie miasta Wisła.
Na zachodnich stokach obszar źródliskowy Wisły: tam wypływają potoki źródłowe (Biała i Czarna Wisełka) – teren źródlisk jest chronionym obszarem. Zbocza porośnięte lasami jodłowo-bukowymi z domieszką jesionów, jaworów i świerków; stanowiska sztucznie wprowadzonych limb i kosodrzewiny. Występują wychodnie gruboławicowego piaskowca istebniańskiego.
Rezerwat przyrody "Barania Góra" o powierzchni 386 ha obejmuje szczytowe partie góry wraz z obszarem źródliskowym Wisły. Ponadto ochronie w ramach rezerwatu przyrody "Wisła" podlegają cieki wodne Czarnej Wisełki, Białej Wisełki i Malinki (ochrona pstrąga potokowego). Ciekawa flora: z bardzo rzadkich w Polsce roślin występuje tutaj tocja karpacka i tojad morawski a także wierzbownica zwieszona.
Źródło : Wikipedia

I uprzedzając pytania, które pewnie posypałyby się z tym miejscu, informujemy...
Na Baranią Górę można z psem :D O ile jest to częściowy rezerwat i na wejściu natkniemy się na tablice z całą masą tych małych poskreślanych rysunków, informujących czego nie wolno (m.in. zakaz schodzenia ze szlaku, rowerów, psów, śmiecenia, zrywania roślinek itd. itd.), to nie wiem, czy któryś z tych zakazów jest tak naprawdę przestrzegany. I wydaje mi się, że to nawet nie kwestia natury naszej krajowej i reguły, że zasady są po to, by je łamać. Najnormalniej chyba tamtejsza "władza" stwierdziła, że turyści z psami i rowerzyści nie stanowią aż takiego zagrożenia dla ekosystemu. Spotkamy więc psy, rowerzystów, grzybiarzy, zapalonych traperów, panie w szpileczkach również ;) Prawdę mówiąc ekip z psami było tam więcej, niż normalnie człapiących dwunożnych. Był York, Wyżeł Weimarski, przepiękny Seter Irlandzki, Rottweiler, małe pinczerkowate, 2 Goldeny, dostojny biały wielorasowiec w typie haszczaka... i zapewne coś pominęłam :) No i byliśmy my, w składzie 3 ludzia i 2 psy.

Wystartowaliśmy z Wisły Czarne-Fojtula szlakiem niebieskim przed siebie. Pierwszy odcinek tupta się asfaltową drogą, raczej w poziomie niż "pod górkę". Następnie schodzimy na offroad i tu trzeba przygotować się na mniej przyjemny odcinek (przynajmniej o tej porze roku). Pot, błoto, wysiłek, kłody pod nogami... no dobra, może nie jest to przeprawa godna Bear'a Gryllsa i Szkoły Przetrwania, ale co tam było błota, to tylko nasze buty wiedzą. Leząc tak w tym błocku, docieramy do słynnych ponoć kaskad Białej Wisełki i tu warto klapnąć na chwilę, bo okolica całkiem przyjemna dla oka. Potem cały czas przez las, w prawo, w lewo i za drzewo... I tak ok. 2,5h cała droga całkiem przyjemnie zleciała. Pogoda nas dopieszczała i momentami dało radę na krótki rękaw. 

A że takie włażenie po prostu jest bez sensu, to sobie dziewczyny wynajdowały różne zajęcia...

Oczywiście na blogu tylko kilka fotek. Po więcej z wyprawy zapraszamy na nasz profil FB i do albumu Barania Góra 2013 feat. Klara (dostęp mają również osoby bez konta na FB).

2013-10-14

Kolejny spacer z Klarysą

Witajcie,

Tak nas w niedzielę wywiało na wały przy Olzie :)
Tutaj konkretnie : http://goo.gl/maps/zJjPo

Dużo miejsca, mało ludzi, woda, daleko od drogi... łażenia na pół dnia. Trasa, którą spacerkiem zaliczyli tam i spowrotem, zajęła 2 godzinki.











Więcej fotek ze wszystkich naszych spacerów znajdziecie na FB : Socjalizacja z Klarą

2013-10-12

Komenského sady - Ostrava

Witajcie ;)

Dziś pogoda nas rozpieszcza ;) Oby tak zostało do jutro, bo mamy niecny plan dojechać w końcu na jakąs wycieczkę w góry...

Dzisiaj natomiast postanowiliśmy wybrać się do ostrawskiego parku, który bardzo przypadł nam do gustu. Duży, zadbany, w samym centrum Ostravy... i jeszcze psy można puszczać luzem. Czysta przyjemność sie tam przejść. Co prawda dzisiejszy spacer taki trochę na szybciora, więc i fotek mało... ale zobaczcie jak tam pięknie.

Dzisiaj pańcia dorwała aparat i sie pociła nad kadrami, więc żadne tam jakieś specjalne ;)



Komenského sady to centralny park miejski w sercu Ostravy, jeden z największych parków miejskich w Republice Czeskiej. Ma powierzchnię około 30ha i rośnie w nim około 3000 drzew.

Dokładną lokalizację możecie sprawdzić w Google : http://goo.gl/maps/ZM9jY

Na terenie parku znajdziecie wszystko, co w miejskim parku być powinno. Zadbane trawniki, piękna roślinność, ławki i ławeczki, rewelacyjne ścieżki na rolki i rower, dreptak nad samą rzeką, pomniki, korty tenisowe i place zabaw. Wszystko jest naprawdę fajnie rozmieszczone i nawet w niedzielę, kiedy jest tam sporo ludzi można znaleźć kawałek trawnika "dla siebie", żeby porzucać psiurowi patyka czy frisbee.

Aaaa i bardzo ważna rzecz - kosze na śmieci - są, nawet całkiem sporo, stoją nietknięte ;) Co prawda nie zwróciłam uwagi na kosze na psie odchody jakoś, ale obczaję temat następnym razem. W każdym razie na trawnikach nie świecą żadne psie miny przeciwpiechotne :) My skorzystaliśmy z takiego zwykłego kosza, ale z ciekawości poszukam tych specjalistycznych :D








Oczywiście kilka fotek więcej na naszym FB :)

Pozdrawiamy!!!

2013-10-06

Chwalimy się ;)

Witajcie,

Dziś króciutko...

Się pochwalić chcieliśmy pierwszymi naszymi nagrodami w konkursach ;)

Pierwszy konkurs odbył sie już jakiś czas temu. Organizowany był przez hubuform.pl 

Temat konkursu : 4 łapy na wakacjach

Nasze zdjęcie zajęło pierwsze miejsce w psiej kategorii :D z czego się niezmiernie cieszymy. Tym bardziej, że główną nagrodą był pojemnik na karmę, za którym się akurat rozglądaliśmy. Niezły zbieg okoliczności ;)

Wszystkie zdjęcia biorące udział w konkursie możecie podziwiać TU

A tak prezentuje się wygrana :) 
Piszemy i pokazujemy dopiero teraz z racji tego, że do tej pory pojemnik czekał sobie zapakowany do końca przeprowadzki ;)



Gwiazda Sensi oczywiście musi być w centrum uwagi ;) i poprzeszkadzać :

Drugą nagrodę, a w zasadzie wyróżnienie-niespodziankę, otrzymaliśmy od Pani Bogusławy Czarnowskiej :) za udział w rozdaniu na jej blogu Żywienie Twojego Psa. Muszę przyznać, że takie wyróżnienia to my lubimy ;D Podkładka, kocyk i torebka na smakołyki ;D


Pięknie dziękujemy za wspaniałe nagrody :)

2013-09-30

Sterylizacja

Witajcie,

W zeszły piątek, tj. 27.09.2013 Sensi przeszła zabieg sterylizacji. Wreszcie! Trochę się nam wszystko przeciągało, głównie z powodu walki z nużeńcem, podanych sterydów na alergię i hormonów podanych na urojoną ciążę. No nie nudziliśmy się...

Jak już udało się ustabilizować stan Sensi na tyle, żeby nie obawiać się powikłań z tytułu powyższych, podjeliśmy decyzję o zabiegu.
W naszym przypadku decyzja była oczywista, przemyślana i przegadana na samym początku, a wręcz już przy wyborze płci czworonoga. Nie wyobrażałam sobie innej opcji, a już po całej szopce z pierwszą cieczką i powikłaniach po niej, tylko czekaliśmy aż będzie możliwość bezpiecznego przeprowadzenia zabiegu.

Dzisiejszy wpis będzie oczywiście o sterylizacji i przygotowaniach do zabiegu, a także o opiece i zaleceniach pozabiegowych.

Pierwsza i podstawowa rzecz, żeby wszystko było jasne, jeśli ktoś jeszcze nie złapał klimatu!
TAK, JESTEM ZWOLENNIKIEM STERYLIZACJI I KASTRACJI ZWIERZĄT!!! 
Jak ktoś ma wątpliwości i pytania, czy to aby dobra rzecz, to zapraszam do schroniska na wolontariat. Myślę 2 tygodnie wystarczą, by przekonać każdego, że to właściwy tok myślenia.
Szczególnie ważną kwestią jest to w przypadku takich ras, jak bulle - moim skromnym zdaniem. Ras, które mają taką, a nie inna opinię. Ras, którym z powodu tej opinii jest bardzo ciężko znaleźć odpowiedni dom. Ras, które nieodpowiednio prowadzone, mogą stanowić zagrożenie.
Bo o ile, szczekającego z boksu jaminka, nazwiemy po prostu "jazgotem" lub "psina z charakterkiem", to ujadającego przez kraty amstaffa, czy pitbulla większość ludzi zaliczy do "agresywnych", a wręcz morderców. Psy takie, które potrzebują więcej uwagi, najczęściej dogorywają przez całe swoje życie w schronisku, a coraz częściej są po prostu usypiane, jak tylko ośmielą się szczeknąć na człowieka. I to sa tylko te psy, które trafiają do schroniska. Nie wspomnę o psach rozmnażanych i hodowanych do walk lub tzw. "szpanu". No temat rzeka po prostu... Nie ja pierwsza i nie ostatnia ten temat poruszam...
I ktoś może mi zarzucić hipokryzję, bo skoro jestem przeciwniczką pseudohodowli i "reklamuję" sterylizację, to co robi z nami Sensi?! Pies bez rodowodu, kupiony za kilkaset złotych od młodego chłopaka... Ano robi tyle, że dopiero po pojawieniu sie Sensi w naszym życiu, zaczeliśmy interesować się dogłębniej całym, nazwijmy to "pieskim światkiem". I tak naprawdę dopiero wtedy uświadomiliśmy sobie ogrom problemu itd. Gdybyśmy mieli jeszcze raz podjąć ta decyzję, napewno wzielibyśmy szczeniaka ze sprawdzonej hodowli lub adoptowali psa ze schroniska/fundacji.

Dobra, ale wracając do sedna...

Sterylizacja - Kiedy i gdzie?

   -  Przede wszystkim należy wybrać dobry gabinet i zaplanować zabieg. Nic na łapu-capu, bo możemy bardziej zaszkodzić, niż pomóc.
  - Większość weterynarzy zaleca sterylizację najwcześniej po pierwszej cieczce. Według najnowszych badań śmiało można sterylizować już przed pierwszą cieczką, ale zdania są podzielone. I o ile tak wczesny zabieg ogranicza praktycznie do zera ryzyko guzów gruczołu mlekowego czy ciaży urojonej, to są obawy co do większej skłonności do otyłości, nietrzymania moczu itp.
    -   Sterylizacja powinna być przeprowadzona ok. 2-3 miesiące po ostatniej cieczce.

Zasada jest jedna - to my odpowiadamy za naszego czworonoga i decyzja o zabiegu i jego czasie powinna uwzględniać, jako najważniejszy czynnik, dobro i zdrowie psa. 

Zalety sterylizacji :

 - brak rui, plamień i sfory psów pod domem :)
 - unikamy ucieczek suki w okresie rui
 - mniejsze ryzyko guzów gruczołów mlecznych
 - nie ma ryzyka guzów narządów rozrodczych, ropomacicza
 - brak ciąży urojonej
 - sterylizacja zapobiega ciąży i niechcianym szczeniętom

... a twierdzenie, że suka chociaż raz w życiu musi mieć szczenięta, to największa bzdura, jaką rozpowszechniają ludzie!!!

Komplikacje :

 - odszczep tkanki jajnika - suka ma wtedy normalne objawy rujowe. W takim wypadku konieczny jest kolejny zabieg lub podawanie hormonów
 - ciąża urojona - może wystąpic, jeśli sterylizacja przeprowadzona była w nieodpowiednim czasie
 - otyłość
 - nietrzymanie moczu - częściej występuje u suk ras dużych i po zbyt wczesnej sterylizacji.

Wszystkie wymienione komplikacje, poza otyłością, występują bardzo rzadko. Natomiast dobrze jest mieć świadomość, co może się wydarzyć. W przypadku otyłości problem często pojawia się z winy człowieka i nieodpowiedniego żywienia psa, przy braku odpowiedniej dawki ruchu.


Jak przygotować sukę do sterylizacji?

 - wykonać badanie krwi
 - opcjonalnie wykonać EKG i echo serca
 - zaopatrzyć się w kubrak/kołnierz -> najczęściej dostajemy takowy od weterynarza "w pakiecie"
 - przygotować czyste, miękkie posłanie - najlepiej na ziemi. Należy upewnić się, że pies nie spadnie i nie zrobi sobie krzywdy, próbując się podnieśc po zabiegu
 - przygotować koc - po narkozie zwierzaki zazwyczaj mają obniżoną temperaturę ciała i po prostu marzną. Można dodatkowo ogrzewać psa termoforem, butelkami z ciepłą wodą itp. Organizm szybciej ozyska ciepłotę i dojdzie do siebie po narkozie
 - przygotować się na sprzątanie :) np. wymiocin
 - co najmniej 12 godzin przed zabiegiem należy zrobić psu głodówkę

 

Opieka po sterylizacji :

 - jedzenie podajemy najwcześniej ok. 6 godzin po zabiegu, wodę można podać trochę wcześniej
 - ogrzewamy psiurę w trakcie wybudzania
 - warto podłożyc ręczniki lub maty - po narkozie psy często nie są w stanie kontrolować wydalania kału i moczu
 - na czas rekonwalescencji należy ograniczyć aktywność fizyczną - nie chcemy zerwania szwów
 - do 24h po zabiegu pies powinien już się normalnie załatwić - jeśli nie, warto udac się na kontrolę do weta
 - suka powinna zjawić się na kontroli dzień lub dwa po zabiegu
 - nie ściągamy kaftanika/kołnierza - nie chcemy rozmemłanej rany i wytarganych szwów
 - ranę możemy przemywać Rivanolem
 - zdjęcie szwów następuje 10 dni po zabiegu
 - po sterylizacji podajemy psu karmę light lub zmniejszamy dawkę dotychczasowej karmy, zapewniamy psu odpowiednią dawkę ruchu - inczej grubasek gwarantowany


To takie moje w skrócie know-how na temat sterylizacji :) Mam nadzieję, że ma to ręce i nogi i chociaż jednej osobie pozwoli podjąc właściwą decyzję.

Ciekawa jestem, jakie wy macie zdanie na temat sterylizacji i jak to wyglądało w przypadku waszych psów/kotów? Jakie macie doświadczenia w tym temacie? Zachęcam do komentowania :)

Pozdrawiamy!

2013-09-29

Pies na festiwalu...

Witajcie,

Jakiś czas temu wybraliśmy się na czeski festiwal trance'owy. Pierwotnie w planie nie było psa, bo ogólnie nie jesteśmy zwolennikami zabierania czworonogów na duże, głośne imprezy. Znając jednak podejście Czechów do psów, skalę imprezy i sprawdzając prognozę pogody (czy nie będzie zbyt ciepło), postanowiliśmy zabrać naszą wszędobylską Sensi.

Jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę :) 
Pogoda była w sam raz, impreza w środku lasu. Pole namiotowe oddalone od scen głównych, więc było spokojnie i Sensi mogła się wyciszyć. Niedaleko strumyk... Ludzi nie było dużo, bo jest to cykliczna, aczkolwiek niekomercyjna impreza. Na polu namiotowym było wystarczająco miejsca, żeby pies mógł swobodnie pobiegać. Mało tego, ludzie byli bardzo pozytywnie nastawieni do biegających luzem psów, a Sensi nie była jedynym :)



Ku naszemu zdziwieniu Sensi poczuła klimat i spuszczona ze smyczy zachowywała się wzorowo. Żadnego podgryzania psów, czy warczenia. Normalnie peace and love :) Witała się z każdym czworonogiem i kończyło się to zabawą albo po prostu olewką. Wygląda więc na to, że zołza tylko zapięta na smycz zgrywa chojraka :) No przecież, w razie czego, pańcia na drugim końcu smyczy jest, to obroni...

Oczywiście gwiazda nasza zrobiła furorę na polu namiotowym :) Każdego ranka robiła obchód po namiotach, z wszystkimi się witała otrzymując w nagrodę cosik na śniadanko, biegła odwiedzić kolegę haszczaka i wracała do nas ;)


Oczywiście nie mogło zabraknąć historii miłosnej ;) 
Pewien przystojny jegomość chyba się zakochał... regularnie i kilkukrotnie w ciągu dnia przyczłapywał do nas, żeby sprawdzić, jak się ma jego ulubiona koleżanka :) 


Weekend ten zaliczamy zdecydowanie do bardzo udanych :)

Więcej fotek znajdziecie, jak zwykle, na naszym profilu FB - w albumie Festiwal


A Wy gdzie zabieracie ze sobą swoje zwierzaki? Znacie jakieś fajne imprezy, gdzie są warunki dla czworonogów?

2013-09-27

Od czego by tu...

No właśnie... od czego zacząć?! 
Trochę nas tu nie było, a to dlatego, że sporo się pozmieniało w Naszym życiu. Najważniejszą chyba zmianą jest przeprowadzka do Ostravy. Tak, tak... mieszkamy teraz w Czechach z "pepikami" :) Decyzja podjęta i wydaje się być słuszną i jedną z lepszych ostatnimi czasy :P Mamy swoje 3 pokoje, 2 minuty piechotkiem od miejsca pracy, nikt nam się nie wtrąca... w końcu po swojemu. 

Sensi bardzo szybko przyzwyczaiła się do przebywania w mieszkaniu i zostawania samej. Jest nam o tyle łatwiej, że w trakcie przerwy na lunch możemy podskoczyć do domu i ja wyprowadzić - co było jednym z kryteriów wyboru lokalizacji mieszkania.

No więc uczymy się szczekać po czesku, urządzamy mieszkanie, regularnie odwiedzamy rodzinną wiochę i staramy się jakoś wszystko ogarnąć.

W pewną wrześniową sobotę uczestniczyliśmy w spotkaniu zorganizowanym przez Stowarzyszenie Boksery Niczyje - naszych przyjaciół (którzy między innymi pomogli nam w szukaniu domu dla Olimpa). Był to świetnie spędzony czas, Sensi wieczorem padła trupem :) a my nacykaliśmy mnóstwo fotek. Dziś zamieszczam tylko kilka, resztę możecie podziwiać na fanpage'u Stowarzyszenia - fororę zrobiła fotka Brego dobierającego się do ciasta ;)











Sporo nas było, czekamy na kolejne spotkanie :D

Jeszcze przed przeprowadzką zaliczyliśmy czeski festiwal trance'owy, ale o tym następnym razem :)

Kolejną nowością są nasi nowi tymczasowi lokatorzy - kto zagląda na FB, to wie o kim mowa :D



Mamy pod opieką dwa szczurki :D Bardzo sympatyczne młode damy, przyzwyczajone do psiaków. Ich opiekunka jest w ciąży i ma potworne uczulenie, więc tymczasowo się nimi opiekujemy. Aczkolwiek, jeśli ktoś chciałby tym pięknotom dać dobry dom, to panny sa na wydaniu ;) Asia też je wyratowała i miały być tymczasowo - i jakoś tak się przeciągnęło :) Fotek będzie na pewno więcej i możecie je śledzić w albumie na naszym FB.

Kolejną bardzo ważną zmianą, najważniejszą dla Sensi, jest sterylka - przeprowadzona w dniu dzisiejszym. Wszystko poszło szybko i bez problemów. Młoda grzeje dupala pod kołdrą i dochodzi do siebie po narkozie. Jutro jedziemy na kontrolę. Więcej napiszemy w innym poście, bo na dzień dzisiejszy oprócz tego, że była ciachana i wygląda wszystko dobrze, to nie da się wiele powiedzieć.

Sensi po sterylizacji

Działo się u nas trochę, jak widzicie... Przez to wszystko nawet nie zorientowałam się, że wczoraj minął rok prowadzenia bloga!!! Dokładnie to zorientowałam się wczoraj, ale to i tak już trochę późno na organizowanie jakiegoś konkursu czy rozdania. I tak sobie myślę, że coś tam uknuję, ale będzie to po prostu trochę odwleczone w czasie :) Mam nadzieję, że wybaczycie?

Pozdrawiamy :)